Pan Wonka i hinduski książę
– Książę Pondicherry napisał do pana Willy’ego Wonki list – zaczął
dziadek Joe – z prośbą, żeby zechciał wybrać się do niego, do Indii, i zbudować
mu kolosalny pałac, cały tylko i wyłącznie z czekolady.
– I co, i co, dziadziu, czy pan Wonka go zbudował?
– Tak jest, zbudował. A co to był za pałac! Miał sto pokoi, a
wszyściuteńko zrobione było z czekolady deserowej albo mlecznej. Cegły były z
czekolady i cement, na którym się trzymały, był z czekolady, i okna były z
czekolady, i wszystkie ściany i sufity też były z czekolady, i tak samo dywany,
obrazy, meble, łóżka. A kiedy się odkręciło kurki w łazience, to też leciała
czekolada! Gdy pałac był już gotowy, pan Wonka powiedział do księcia
Pondicherry: „Ostrzegam pana, ekscelencjo, że ta budowla długo nie przetrwa,
więc radzę już zabrać się do jedzenia”. „Bzdura! – wykrzyknął książę. – Nie mam
najmniejszego zamiaru zjadać swojego pałacu! Nie zamierzam nawet uszczknąć
balustrady przy schodach ani polizać którejś ściany! Ja mam zamiar w tym pałacu
zamieszkać!”. Ale pan Wonka miał oczywiście rację, bo już niebawem nadszedł
bardzo gorący dzień, słońce zaczęło prażyć i pałac zaczął się rozpuszczać, a
następnie powolutku wsiąkł w ziemię. No i ten szurnięty książę, który akurat
drzemał sobie w swojej sypialni, obudził się, pływając w wielkim, lepkim czekoladowym
jeziorze.[…]
___________________________________________________________________________
Roald Dahl, Charlie i fabryka czekolady, przeł. Magda Heydel, Wyd. Znak, Kraków
2016